sobota, 5 marca 2016

7 dni...




Nasz powrót do Polski zbliża się wielkimi krokami. Odliczamy ostatnie 7 dni. 7 dni… 
Już nie mogę się doczekać. Ostatnio zapytałam M. czy On tez chce już wracać? Powiedział, że jemu się za bardzo nie spieszy, bo ma mnie obok siebie. Ujął mnie tym bardzo. 
no, ale.. jak to? A mieszkanie, a pracownia, a pies? Wszyscy na nas czekają. 
Coraz więcej wiadomości z pytaniem „kiedy?”. 13 Marca! Ostatecznie! 
spakowałam już połowę naszych rzeczy! Tak bardzo nie mogę się doczekać. 
Mamy w Polsce tyle rzeczy do zrobienia. Tyle planów do zrealizowania. 
I w końcu Polski język i mentalność. Tego nam brakuje. 





Mamy już marzec. Z niecierpliwością wypatruje wiosny, ale wciąż przegania ją śnieg. W ogrodzie już kwitną bazie, już śpiewają ptaszki,  już tak bardzo by się chciało nie zakładać czapki. Jeszcze chwile. Jeszcze chwile i będą balerinki, będą wiosenne ubrania, tulipany, będą zielone krzaki.

A tymczasem weekend. Kolejny. Już przedostatni. Jutro zjemy obiad nad jeziorem. Uwielbiam takie niedziele! Nasze. Spokojne, pyszne, bez pośpiechu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz