piątek, 22 kwietnia 2016



Tyle się u nas dzieje, że aż ciężko nam nadążyć. Okazało się, że mamy dwa razy więcej spraw w Polsce, które trzeba załatwić, niż przypuszczaliśmy.

Mieszkanie.

 W pierwszych dniach po powrocie ogarnelismy mieszkanie. Żadne z nas nie spodziewało się ścian w takim stanie, ale odmalowaliśmy i jesteśmy. 3 dni przeznaczone na przeprowadzkę, remont, sprzątanie. 3 dni! Byliśmy wykończeni. Czas nas gonił, ale jakże cudownie było spędzić pierwszą noc razem, u siebie… każdy szczegół cieszył.
Szare ściany, kwiaty na stole, pachnąca pościel, niebieskie kubki… idealnie.
My! Już prawie rodzina. Prawie Mąż i Prawie Żona. Nie zapominając o Psiaku. Naszej kochanej Krówce. 


Cieszę się, że tak sprawnie opanowaliśmy panujący u nas rozgardiasz. Bałagan w domu, pranie, ciuchy, zakupy. Cały czas czegoś brakowało, czasami było pod góre, jednak jestem niesamowicie dumna z tego, że stworzylismy taki team. Team, który poradził sobie z przeszkodami w mgnieniu oka.





Pies.

Nieplanowane stworzenie w naszym domu, bez którego już sobie nie wyobrażamy życia. Musi być. Nasza mała towarzyszka w każdej podróży- bez względu na to, czy podróż jest długa, czy krotka. Grzecznie siedzi lub leży na tylnim siedzeniu. Ciekawska, obserwatorka, kochana. Najukochańsza nasza pieszczoszka. Uwielbia nasze łózko. Każdy pretekst jest dobry by do niego wskoczyć. W końcu u nas śpi się najlepiej. Jednak noc spędzamy osobno, bo nasz pies ma cudowne legowisko. 




Pracownia.

Odkąd „odkopalismy” się ze wszystkich problemów, które nagromadziły się w Polsce pod naszą nieobecność, spędzamy czas w swoim najfajniejszym miejscu. Znów tworzymy. Piękne rzeczy. Pomysły się mnożą i praca wre. Nie moglismy się doczekać chwil ze szkłem.  Nadszedł dla nas nieco spokojniejszy  czas i mamy chwile by pomysleć, zastanowić się i zrobić kolejne plany.  


Jest tylko jedna rzecz, która mi doskwiera. Mój M już wyjechał. Na miesiąc. To nasze pierwsze tak długie rozstanie od wielu miesięcy. Za bardzo przyzwyczailiśmy się do swojej obecności i jest mi dużo trudniej się z tym faktem pogodzić. 







Pozdrawiam, Klaudia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz